niedziela, 21 lutego 2016

Ukraina Połonina Równa - offroad 2015



Tym razem coś innego niż jazda motocyklem... Za namowami Maćka postanowiliśmy się wybrać w pewien weekend na połoninę równą na zakarpaciu. Pojechaliśmy Land Roverem Discovery Maćka.
Wyjazd dość późno ponieważ czekaliśmy aż Kuba skończy pracę. Jak przystało na pasażerów samochodu od razu zaczęliśmy umilać sobie drogę piwkiem. Sama trasa dobrze nam już znana obejmuje ciekawy szutrowy przejazd przez granicę Polsko - Słowacką  - Jasieliska - Certizne.
Stoją tam ciekawe znaki drogowe.



Docieramy do granicy Słowacko - Ukraińskiej na przejściu granicznym w miejscowości Ubla.
Sama odprawa to zupełnie co innego niż nawet w najdalszym zakątku bałkan... Celnikowi to nie podoba się brudny samochód, to pokryte konserwacją numery na ramie, to odnaleziony w lekach mocny przeciwbólowy. Ostatecznie 50zł staję się naszą przepustką na Ukrainę :) 
A tam wolna amerykanka - drogi dziurawe na potęgę, wszechobecne łady po tuningu jazda środkiem drogi itp... Ceny w sklepach na bardzo niskim poziomie więc można się zaopatrzyć w % na wieczorną posiadówkę.
Już przed miejscowością Lipoviec asfalt robi się jeszcze gorszy - wspinamy się przez las.
Sam Lipoviec to ostatnie miejsce ze sklepem więc polecam zaopatrzyć się w potrzebne artykuły. Dalej droga składa się z wielu betonowych płyt. Miejscowi pokonują ją samochodami osobowymi.
Terenówką lub motocyklem wjazd to banał. 
W końcu jesteśmy na górze. Rozbijamy się obok betonowego zadaszenia, rozpalamy ognisko - jest naprawdę fajnie. W nocy panuje tam bezgraniczna cisza - naprawdę można odpocząć.
Tu uwaga - na górze ciężko o drewno więc jeśli macie zamiar palić ognisko - polecam coś zebrać niżej w lesie.





















Kolejny dzień to wyjazd na szczyt połoniny i zwiedzanie poradzieckich urządzeń wojskowych,
Robią one na prawdę duże wrażenie... A co to dokładnie jest?
Na Połoninie Równej była stacja nr 103 sieci łączności troposferycznej Bars dla Układu Warszawskiego.
Choć jest początek czerwca na górze w zakamarkach bazy leży sporo śniegu.
W tym momencie dla nie posiadających samochodu przygotowanego do Offroad'u trzeba zrobić odwrót. Zjazd tą drogą jest możliwy jeszcze motocyklem enduro. Droga przypomina tatrzańskie szlaki. Jest stromo i pochyło. Następnie wjeżdżamy w las poruszając się śliskimi, stromymi, zniszczonymi ścieżkami bo drogą tego nazwać się nie da... W niektórych miejscach nie jest zbyt bezpiecznie i musimy wysiadać pomagając Maćkowi z zewnątrz pokonać przeszkodę.
Ufff udało się! Dalej jeszcze ze 10 km wymagającej drogi przez las jednak już w miarę po równym.
Wstępujemy do pierwszego napotkanego sklepu po tanie miejscowe piwko i coś do jedzenia.
Dalej już powrót do PL. Na granicy z daleka zauważa nas znajomy celnik i uśmiechając się i pozdrawiając przepuszcza dalej... 
Po drodze do domu zahaczamy jeszcze o zagrodę Chryszczata w Smolniku gdzie podają pyszne pierogi. Powrót oczywiści przez słynne bieszczadzkie brody.













































Wyjazd pozytywny do tego stopnia, że w tym roku wybieramy się tam już na motocyklach. Połonina jest bardzo blisko więc można na niej doskonale odpocząć na łonie natury w jakiś majowy weekend.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz